poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Eko(terror)logia – czyli cienka granica między zdrowym rozsądkiem, a hipokryzją.


Pierwszy post i pierwsze wypociny. Poniżej krótki wstęp do tematu, który jest mi bliski-ekologii. 


Eko(terror)logia – czyli cienka granica między zdrowym rozsądkiem, a hipokryzją.
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że tekst ten nie ma na celu przedstawienia faktów naukowych, czy propagowania poglądów skrajnie eko/nieekologicznych.
Kim jest ekoterrorysta? Pojęcie to jest coraz częściej używane, a wielbicieli natury wkłada się do jednej szuflady z ekoświrami. Ekoterrorysta drodzy Państwo, to osoba nadmiernie oddająca się ekologii. Pewnie kojarzycie takich np. ze strajków w Dolinie Rospudy – dziesiątki entuzjastów zielonych terenów przypinało się do drzew, w ramach zaprotestowania budowy obwodnicy. Wygrali. Żadna łopata, ani koparka nie przekopała tam choćby metra kwadratowego tego zielonego skrawka polskiej ziemi. Ale czy było warto aż tak walczyć? Może dałoby się wywalczyć taki stan rzeczy w bardziej cywilizowany sposób? Pokażę, że da się dbać o naturę, nie wariując przy tym i myjąc się pod bieżącą wodą, a nie w strumyku.
Zacznijmy od początku. O jakich zagadnieniach dotyczących ekologii ostatnio słyszymy?
GMO
Głośno debatowany temat. Czym ono dokładniej jest? Jest to genetycznie modyfikowana żywność. Ekolodzy mówili o szkodliwym wpływie żywienia się takimi produktami na zdrowie człowieka, ekonomiści i biotechnolodzy o większych zarobkach i odporności upraw na szkodniki. Jak wybrać, kto mówi prawdę? Każdy powinien sam wyrobić sobie zdanie na ten temat. Osobiście nie uważam GMO za właściwy środek na walkę z głodem na świecie (wystarczy spojrzeć na statystyki dotyczące marnowania jedzenia, czy na ilości pokarmu wyrzucanego przez sklepy – nie oszukujmy się, mniej okrągły pomidor wcale nie jest gorszy od tego idealnie ukształtowanego, a żywność z krótką datą przydatności nie otruje nas nagle miliardem śmiertelnych bakterii). Z drugiej strony, jesteśmy otoczeni osobnikami, które mają w swej historii mieszanki genetyczne, jest nim chociażby muł. Jako świadomy konsument zdecydowanie bardziej wolałabym kupować żywność, która nie była modyfikowana i została wytworzona jak najbardziej naturalnie, albo chociaż mieć możliwość wybierania – poprzez wprowadzenie oznaczeń na produktach modyfikowanych. Wiem, że nie dostanę w tydzień raka i nie urośnie mi 3 ręka, ale jeśli mam do wyboru naturę i rzodkiewkę od rolnika, a zabawy w małego chemika i wielkie korporacyjne zyski, to zdecydowanie bardziej wolę zapłacić nawet te 50gr więcej, ale dać to prosto do kieszeni producenta.
Globalne ocieplenie
Równie często debatowany problem i znów po jednej stronie stają zwolennicy teorii, że globalne ocieplenie, to tylko chwyt marketingowy, który ma nam, ludziom dać nowe nawyki, po drugiej zaś, mamy osoby, którym nie jest obojętny dalszy przebieg rzekomego ocieplenia. Zmiany klimatyczne były i zawsze będą – spójrzmy na to z tej strony, że dinozaury robiły na Ziemi mniejsze szkody, niż dzisiaj ludzie, a i tak w ich czasach działy się różne anomalia. Co nie zmienia jednak faktu, że na Ziemi jesteśmy tylko gośćmi i nie wypada traktować jej jak jednego wielkiego śmietnika, bo „co ja jeden mogę zmienić jak nie przesegreguję śmieci, albo wezmę dłuższą kąpiel”. Otóż zrobić możemy dużo, nawet jeśli nie będziemy kierować się czysto ekologicznymi pobudkami, a chociażby ekonomicznymi. Przykład da się zauważyć chociażby w domkach jednorodzinnych. Do niedawna, wielu z nas miało podpisane umowy z konkretnymi firmami wywożącymi śmieci, rodzaje rozliczeń były różne, weźmy pod uwagę rozliczenie za ilość worków – mając możliwość segregacji śmieci dzięki specjalnie przeznaczonymi do tego workami, które można dostać za darmo, oszczędzamy miejsce w zbiorczym śmietniku, a przesegregowane śmieci możemy oddać za darmo. Tak niewiele, a można zyskać i czystsze środowisko, zaoszczędzić grzebaniu w większej ilości śmieci ludziom, którzy potem (bo takie są wymogi) muszą w miejscach segregacji to wszystko przejrzeć.
To dopiero dwa z wielu przykładów, które można by było przytoczyć. Nikt nie każe nam od razu zmieniać swoich wszystkich nawyków, ale działając lokalnie, możemy zmienić wiele.
Jako inspirację polecam serię programów, które już jakiś czas temu były emitowane:
Oraz blog, który może być dobrą inspiracją na co dzień, dla osób, które nie chcą radykalnie się zmieniać, a są jednak zainteresowane ekologią:

2 komentarze:

  1. Powodzenia w pisaniu. Trzymam kciuki za zapał ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Przyznam, że 3poziomy trochę mnie do tego zmotywowały.

    OdpowiedzUsuń